Info
Ten blog rowerowy prowadzi Jurek57 z miasteczka Buk. Mam przejechane 51042.68 kilometrów w tym 5661.92 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.18 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Sezon 2023
Sezon 2022
Sezon 2021
Sezon 2020
br>Sezon 2019
Sezon 2018
Sezon 2017
Sezon 2016
Sezon 2015
Sezon 2014
Sezon 2013
Sezon 2012
Sezon 2011
Sezon 2010
Sezon 2009
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2022, Wrzesień1 - 2
- 2022, Sierpień4 - 14
- 2022, Lipiec4 - 10
- 2022, Czerwiec7 - 23
- 2022, Maj7 - 9
- 2022, Kwiecień5 - 14
- 2022, Marzec4 - 7
- 2022, Luty2 - 4
- 2022, Styczeń3 - 3
- 2021, Grudzień1 - 3
- 2021, Listopad3 - 7
- 2021, Październik5 - 5
- 2021, Wrzesień5 - 6
- 2021, Sierpień3 - 2
- 2021, Lipiec4 - 5
- 2021, Czerwiec10 - 12
- 2021, Maj5 - 9
- 2021, Kwiecień4 - 12
- 2021, Marzec4 - 7
- 2021, Luty1 - 7
- 2021, Styczeń3 - 13
- 2020, Grudzień5 - 12
- 2020, Listopad3 - 5
- 2020, Październik3 - 3
- 2020, Wrzesień5 - 5
- 2020, Sierpień8 - 8
- 2020, Lipiec3 - 6
- 2020, Czerwiec5 - 15
- 2020, Maj9 - 21
- 2020, Kwiecień7 - 32
- 2020, Marzec3 - 7
- 2019, Grudzień4 - 10
- 2019, Listopad6 - 16
- 2019, Październik4 - 10
- 2019, Wrzesień7 - 18
- 2019, Sierpień8 - 38
- 2019, Lipiec6 - 35
- 2019, Czerwiec12 - 29
- 2019, Maj6 - 29
- 2019, Kwiecień4 - 11
- 2019, Marzec3 - 11
- 2019, Luty1 - 3
- 2019, Styczeń1 - 6
- 2018, Grudzień5 - 29
- 2018, Listopad2 - 14
- 2018, Październik2 - 9
- 2018, Wrzesień7 - 22
- 2018, Sierpień4 - 12
- 2018, Lipiec5 - 63
- 2018, Czerwiec4 - 15
- 2018, Maj4 - 18
- 2018, Kwiecień7 - 23
- 2018, Marzec1 - 4
- 2018, Luty6 - 18
- 2018, Styczeń3 - 10
- 2017, Grudzień5 - 22
- 2017, Listopad6 - 18
- 2017, Październik3 - 12
- 2017, Wrzesień6 - 37
- 2017, Sierpień7 - 34
- 2017, Lipiec14 - 84
- 2017, Czerwiec17 - 66
- 2017, Maj11 - 62
- 2017, Kwiecień10 - 51
- 2017, Marzec17 - 111
- 2017, Luty14 - 95
- 2017, Styczeń13 - 127
- 2016, Grudzień10 - 80
- 2016, Listopad9 - 59
- 2016, Październik7 - 33
- 2016, Wrzesień12 - 73
- 2016, Sierpień6 - 21
- 2016, Lipiec13 - 81
- 2016, Czerwiec20 - 226
- 2016, Maj24 - 152
- 2016, Kwiecień10 - 80
- 2016, Marzec3 - 31
- 2016, Luty3 - 33
- 2016, Styczeń2 - 40
- 2015, Grudzień2 - 14
- 2015, Listopad2 - 20
- 2015, Październik2 - 31
- 2015, Wrzesień4 - 46
- 2015, Sierpień13 - 76
- 2015, Lipiec8 - 50
- 2015, Czerwiec7 - 55
- 2015, Maj9 - 46
- 2015, Kwiecień4 - 23
- 2015, Marzec3 - 37
- 2015, Luty4 - 56
- 2015, Styczeń3 - 50
- 2014, Grudzień5 - 57
- 2014, Listopad5 - 36
- 2014, Październik3 - 26
- 2014, Wrzesień8 - 48
- 2014, Sierpień9 - 55
- 2014, Lipiec16 - 104
- 2014, Czerwiec12 - 98
- 2014, Maj12 - 44
- 2014, Kwiecień8 - 22
- 2014, Marzec8 - 29
- 2014, Luty3 - 16
- 2014, Styczeń3 - 19
- 2013, Grudzień10 - 35
- 2013, Listopad4 - 19
- 2013, Październik8 - 29
- 2013, Wrzesień10 - 39
- 2013, Sierpień9 - 32
- 2013, Lipiec11 - 43
- 2013, Czerwiec10 - 34
- 2013, Maj10 - 40
- 2013, Kwiecień8 - 32
- 2013, Marzec6 - 23
- 2013, Luty3 - 22
- 2013, Styczeń2 - 9
- 2012, Grudzień7 - 23
- 2012, Listopad4 - 12
- 2012, Październik8 - 15
- 2012, Wrzesień11 - 29
- 2012, Sierpień10 - 36
- 2012, Lipiec11 - 29
- 2012, Czerwiec9 - 38
- 2012, Maj9 - 26
- 2012, Kwiecień12 - 47
- 2012, Marzec9 - 46
- 2012, Luty4 - 13
- 2012, Styczeń8 - 28
- 2011, Grudzień4 - 11
- 2011, Listopad6 - 17
- 2011, Październik6 - 12
- 2011, Wrzesień9 - 20
- 2011, Sierpień11 - 23
- 2011, Lipiec8 - 20
- 2011, Czerwiec10 - 12
- 2011, Maj8 - 6
- 2011, Kwiecień8 - 11
- 2011, Marzec7 - 21
- 2011, Luty4 - 24
- 2011, Styczeń5 - 15
- 2010, Grudzień6 - 18
- 2010, Listopad5 - 13
- 2010, Październik9 - 18
- 2010, Wrzesień6 - 19
- 2010, Sierpień10 - 30
- 2010, Lipiec8 - 18
- 2010, Czerwiec6 - 25
- 2010, Maj9 - 29
- 2010, Kwiecień8 - 16
- 2010, Marzec5 - 26
- 2010, Luty2 - 17
- 2010, Styczeń7 - 59
- 2009, Grudzień9 - 23
- 2009, Listopad7 - 5
- 2009, Październik3 - 4
- 2009, Wrzesień8 - 12
- 2009, Sierpień9 - 19
Dane wyjazdu:
447.00 km
0.00 km teren
18:19 h
24.40 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:12.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2500 m
Kalorie: kcal
Rower:Niebieski vel "rudy"
Czasem zwyciężasz , czasem odpadasz ... ale zawsze się uczysz ... ! Pierścień 1000 Jezior
Poniedziałek, 3 lipca 2017 · dodano: 03.07.2017 | Komentarze 23
Na samym początku chciałbym podziękować WSZYSTKIM moim fanom :) za doping i dobre słowo , motywujące sms-y i pamięć !Bardzo mi pomagały w jeździe. Wiedza że KTOŚ o tobie w takich momentach myśli i trzyma kciuki jest nieoceniona !
BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ !!!
To jest naprawdę COŚ mieć ze sobą takie wsparcie !!!
Chciałbym opisać wszystko .... co działo się przed .... , w trakcie .... i po maratonie. Ale jestem gaduła i nie chcę Was zanudzać bo wyszły by z tego flaki z olejem. Opiszę tylko to co moim zdaniem było ważne , ciekawe z mojego punktu widzenia i co pamiętam ! :)
A WIĘC ! :)
Na miejsce startu Pierścienia jadę dzień wcześniej z Olą (starsząpanią) i Grześkiem (csx) - (jedyna "poziomka") . Meldujemy się w bazie w Świękitach (Świękitkach) . Rejestracja , logistyka , mini integracja i spać.
Rano już gorączka przedstartowa. Nadchodzi godzina ZERO. Ola i Grzesiek startują wcześniej..
Świękitki , baza © Jurek57
(Przypominają mi się słowa piosenki A.Sikorowskiego >Na całość<" ... 5 rano , zabawa skończona ! Różowieje niebo na wschodzie ... )
Ja za pięć dziesiąta..
Większość grup to 6 osobowe zespoły , mój to duet z kolegą z Włocławka.
Szkoda że tylko dwóch bo jazda w grupie , na takich dystansach , jak dla mnie ma sens i jest nieocenione.
Tuż po ... :) (kard z filmu ... )
Zaraz na 11-12 kilometrze na zjeździe (około pięciu dych /h) spada mi przednia opona z felgi. Słyszę wystrzał ... i cudem nie szoruje po asfalcie. To chyba efekt za bardzo napompowanej opony ? Mojej fuszerki z jej zakładaniem bądź wady opony ?
Nie ma co jednak się rozczulać i główkować ... wkładam nową dętką w starą oponę i jadę dalej. Tylko już nie pompuje do oporu !!!
Kolega jednak powoli mi odjeżdża i zaczynam jechać sam. Mija mnie też stawka tych co jechali za mną.
Ale to początek ... i mam to gdzieś. :)
Przestrzeliwuje też PK - 1 (45 km) w Jezioranach i nadkładając z 5-7 km. Bywa !
PK - 1 w Jezioranach
Pogoda dopisuje , wiatr pomaga. Jedzie mi się bardzo dobrze.
W połowie trasy do następnego PK załapuję się z peletonem "przecinaków" z kolegą z Pniew. To młodzi chłopcy. Jadą ostro !!! Są momenty że na podjazdach nie schodzi 35 km/h a na zjazdach 50-55 km/h. Super ! :) Wiozę się z nimi jakiś czas a nawet daję im zmianę . (około 15-20 km)
Ale jest to dla mnie jazda w "trupa" i muszę się opamiętać !
W Reszlu dochodzę do grupki "normalnych" kolarzy. Jest tam dziewczyna (Ania) , kolarz w moim wieku i jeszcze dwóch "normalnych" bikerów. Współpracujemy zgodnie a tempo wcale nie jest emeryckie. Wychodzi słońce , wieje nam w plecy (prawie) , jest świetnie.
Na PK - 2 (102 km) w Mrągowie wpadamy 15 minut po "przecinakach". Tankowanie , prowiant i w drogę.
Nadal jedziemy swoje i nasza mieszana grupa ostro prze do przodu. Ania narzuca tempo ! (jest dobra !) . Ja się trzymam ... ,współpracujemy i po jakimś czasie gubimy resztę kolegów i do Ryn-u dojeżdżamy w duecie. Ania mówi potem że tak ostro parła bo pochodzi z tej miejscowości i chciała się zaprezentować rodzinie ! :)
Przerwa na loda ... i kosmetykę. Dojeżdża do nas kolega w moim wieku. Jest nas zatem trzech.
Ruszamy , nadal współpracujemy , (straszny asfalt) ale idzie dobrze i tak dojeżdżamy do Wydmin. Gdzie zaczyna padać !
PK - 3 Wydminy (176 km) to porażka ! (Czarny punkt) !!! :) Obsługa jest do kitu. Nie ma co zjeść ! "Niedobitki" zimnego rosołu i resztki suchego prowiantu.
Załapuję się tylko na banana ... ! :(
Zaczyna padać a potem lać ! I właściwie od tego momentu ciągle pada albo leje !
W Wydminach, przez moją nieuwagę albo przez nieuwagę kolegów rozdzielamy się. Chciałem wstąpić po worki foliowe na buty do sklepu . Krzyczę żeby poczekali .... !!! Ale mi odjeżdżają ... !
Gonię ich ... ale leje ... a oni w grupie są silniejsi. Trwa to 7-8 km , nawet ich na zjazdach dochodzę 100-150 m ale mi odjeżdżają !
Od tego momentu jadę do końca sam (prawie) !
Mimo wszystko nie przeszkadza mi to . Czuję się dobrze. Mimo strasznej pogody , kręcę . Mam siłę !
Średnia z jazdy to około 25 km/h. Nie jest źle !
Robi się powoli szaro a potem ciemno. Nawiguję dobrze. Tylko żeby wiedzieć gdzie skręcać , muszę stanąć pod jakimś dachem , drzewem , wiatą by cokolwiek z mapki odczytać. Traci się w ten sposób sporo czasu..
W ciemnościach , w deszczu i coraz to większym chłodzie dociągam do PK - 4 w Dowspudzie za Raczkami. (240 km)
Jest przed jedenastą , wieczór.
Najlepszy punk !!!!
Biały obrus ! Żarcia po pachy , do wyboru do koloru !!! Świetna obsługa !!!
Panie z obsługi hotelu proponują mi wysuszenie ciuchów. Przystaję na propozycje ! Rozbieram się do rosołu ... i ucinam sobie drzemkę !
Proszę portiera by obudził mnie przed pierwszą w nocy.
Budzi mnie ... jest trzecia ! :(
Jestem trochę wku .... y . Ale szybko mi przechodzi !!! Kiedy Pan mówi z rozbrajającą szczerością ... że nie chciał tego robić ... bo tak smacznie spałem ! :) Dodatkowo , Pan rewanżuje mi się przygotowanym śniadaniem !!! :)
Ruszam w okolicach 3:30 ! Nadal leje !
Przed Augustowem łapię drugiego kapcia w przednie koło ! Serwis trochę trwa ! Bo jest ciemno i mokro ! Trudno !
Do Augustowa wjeżdżam o świcie.
Sprawnie go opuszczam i kieruję się na Sejny.
Leje ... to mało powiedziane. Muszę zdjąć okulary bo nic nie widzę ... !
Mimo to nie jest źle. Mam nawet dodatkową motywację . Orientuję się ... że za widnokręgiem , przed sobą ... mam rywala którego powoli dochodzę.
Nadal mam dobre tempo ! Sam się dziwię swoim osiągom i to mnie motywuje w dwójnasób !!!
Do Sejn dojeżdżam jednak sam. Musiałem przeoczyć rywala w tym deszczu.
PK - 5 w Sejnach (305 km) jest nieczynny. Ale system odnotowuje mnie i jest ok.
Od Sejn jadę kawałek z młodszym kolegą. Nocował tam i teraz wspólnie jedziemy.
Powoli wiatr nam zaczyna wiać w twarz ! Ale jedziemy razem. Współpracujemy i tempo nie spada.
Nadal jestem silny i mam ochotę na jazdę.
Od teraz zaczyna się w moim odczuciu najtrudniejszy odcinek maratonu.
Cała trasa maratonu to ciągłe podjazdy i zjazdy. Krótkie , sztywne ... ! Ale jakby łagodniejsze !
Teraz te podjazdy to jak mówią niektórzy : rzeźnia !
Są coraz dłuższe , sztywniejsze i nie puszczają ... ! I jest pod wiatr !
Od kilku kilometrów jadę jednak sam.
Młodszy kolega był silniejszy i nie chciałem go spowalniać.
Wyobraźnia ... ? :) © Jurek57
PK - 6 Wiżajny (352 km)
Opisu punktu brak. Może między innymi dlatego że to kulminacja deszczu ! Nic nie widać !
Walka z podjazdami i wiatrem nie pozwala mi się rozglądać.
To jest już wojna na wyniszczenie ! Albo on ...(wiatr-deszcz) albo ja !
Może mi jednak skoczyć ! Nie poddam się !
Wysyłam buńczuczne sms-y i to mnie motywuje !
Na horyzoncie majaczy (raczej w myślach) Gołdap.
Jest strasznie :) ... ale zajebiście .:).
Postanawiam się jednak zatrzymać by się ogrzać i wypić kawę na stacji paliwowej (okolice Żytkiejm).
Biorę jeszcze jakiś wynalazek. Zapiekankę czy coś.
Nawet jej nie kończę ... . Wypijam kawę i w drogę !
Przedtem wkładam pod koszulkę gazety. Izolują przed chłodem i wpijają pot.
Rutka Tartak. Prawda że romantycznie ? :) © Jurek57
Podjazd Rutka Tartak to kulminacja.
Jest powalający !!!
Dosłownie !!! Na 2-3 km : 150 - 200 m w górę i pod silny , porywisty wiatr !
Pierwszy raz schodzę z roweru i podprowadzam ! I tak docieram na szczyt !
Na górze wieje niesamowicie ... !!!
Wiatraki szaleją ! Mam wrażenie że zaraz wiatr je powywraca. Śmigła wydają "dziwne dźwięki" - świst i wycie ...
Jest ich na szczycie wzniesienia kilka ... i ta orkiestra przypomina mi : "Organy Stalina" !!!
K ... a to jakiś odlot !
Trzeba mieć z głową żeby tam w taką pogodę być , stać i tego słuchać !
Ale podoba mi się to ! Ziemia drży , powietrze faluje ... czuję to całym ciałem ... !
Jestem nienormalny !? :)
Zbliża się Gołdap.
Powoli odczuwam że mam problemy żołądkowe. Początkowo nie zwracam na to uwagi.
Ale później za każdym przejechanym kilometrem muszę stawać i próbuję wymiotować.
Jest to takie uczucie które mnie demotywuje ! Co po chwila postój , zmuszanie się do rzygania i nic ... .
Jestem w Gołdapi !
PK - 7 Gołdap - Piękna Góra (417 km) Jest tam w okolicach południa. 12 z minutami !
Przymusowy postój !!!
Suszę się i walczę z żołądkiem . Nawet przysypiam chyba na godzinę.
Ale zmora nie znika.
Próbuję coś w siebie wcisnąć. kawa , obiad . Wszystko ląduje w WC.
Muszę wyglądać DZIWNIE bo Pani w recepcji dwukrotnie upewnia się czy ze mną wszystko ok ?
Uspokajam ją że bywało różnie ale postaram się stanąć na nogi ... !
Jestem słaby i cienki jak czwarty napar herbaty .... . Muszę się przespać bo padnę .
Biorę pokój w zajeździe ! Jest w okolicach 15 w niedzielę.
Zaczynam kalkulować .... Mam jeszcze 200 km do mety. 9 godzin do limitu ... ?
Jestem sam !
To nie jest usprawiedliwienie ! Ale gdybym był z kimś , kto by mnie "postawił do pionu" , "kopnął w dupę" zwyzywał !
Użył każdej możliwej motywacji ... być może ruszył bym tyłek , wsiadł na rower i dokończył maraton !
Jestem załamany , mam łzy w oczach i jest mi głupio że tak muszę skończyć !
Ambicja , krzepa , własne ego ... to za mało !
Z drugiej strony ... Jeśli mam dogorywać .... to wolę w cywilizacji ... niż gdzieś w dziczy , pod drzewem , w pekaesowskiej wiacie .
Podejmuję decyzje ! Wiem że to porażka !
Ale na dzisiaj na tyle mnie stać i ani kilometra więcej !
Trzeba prawdzie spojrzeć w oczy !
"O jeden most za daleko ... " :( © Jurek57
KONIEC !
Wysyłam sms-y do kibiców ... ! :(
Telefon do organizatorów ... że kończę !
"Cisza , spokój , odpływam ..." !
Podsumowując !
Maraton , Pierścień 1000 Jezior jest zajebisty !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Trasa jest piekielna ... i piękna !
Trzeba być naprawdę w formie by to przejechać. Ale można to zrobić !
Widoki , naturalność tych stron to dla mnie - RAJ !!!
Wrócę tam za rok by dokończyć "dzieła" ! :)
Osobne gratulacje dla wszystkich którzy ukończyli te zawody.
Są Wielcy !!!
Dziękuję za tolerancje !
Ola , Grzechu !
Padam do Waszych stóp !
Było strasznie i pięknie , znaczy: TAK MA TAM BYĆ !!!
pozdrawiam Wszystkich ... !
Kategoria ultra maraton
Komentarze
djk71 | 20:32 wtorek, 24 października 2017 | linkuj
Jurek - z tej strony Cię nie znałem- "Najlepszy punk !!!!" - ja też lubię :-)
wilk | 15:46 sobota, 29 lipca 2017 | linkuj
Takie jest życia na maratonach - raz mamy świetne warunki i euforię, innym razem bardzo trudne warunki, które czasem zmuszają do wycofania. Nie ma się co za bardzo przejmować, tylko poprawić to co nie wypaliło - i wracać do gry. Startując kolejny raz jesteśmy już mądrzejsi o doświadczenia z wcześniejszych tras.
I jeszcze uwaga językowa - "tępo" to znaczy zupełnie co innego niż "tempo", popraw te błędy bo aż zęby zgrzytają jak się to czyta ;))
I jeszcze uwaga językowa - "tępo" to znaczy zupełnie co innego niż "tempo", popraw te błędy bo aż zęby zgrzytają jak się to czyta ;))
JPbike | 20:35 czwartek, 6 lipca 2017 | linkuj
W końcu usiadłem przy laptopie z piwem i w pełnym luzie by przeczytać ową relację.
Pełny dramaturgii i dobrego humoru opis - jak to w życiu bywa :)
Jurku, ty to jesteś FACET! Spróbowałeś, podjąłeś wyzwaniu, zebrałeś doświadczenia.
Za rok musi być o niebo lepiej :)
Pełny dramaturgii i dobrego humoru opis - jak to w życiu bywa :)
Jurku, ty to jesteś FACET! Spróbowałeś, podjąłeś wyzwaniu, zebrałeś doświadczenia.
Za rok musi być o niebo lepiej :)
jerzyp1956 | 10:38 środa, 5 lipca 2017 | linkuj
Super gratulację za taki dystans szkoda tylko że część tego dystansu pokonywałeś sam bo to dużo sił straciłeś...Jesteś Wielki.
Kot | 07:28 środa, 5 lipca 2017 | linkuj
Jurek - mimo wszystko gratuluję! Czasami trudniej jest zrezygnować, niż jechać dalej. Pozostaje wtedy niedosyt, żal. Warunki były niezbyt przyjemne do jazdy. Problemy z żołądkiem, które pojawiły się podczas maratonu też musiały Cię nieźle wymęczyć.
Przy okazji dziękuję Ci za chęć pomocy rano w bazie maratonu w związku z moimi nocnymi sensacjami żołądkowymi.
Miło było Cię spotkać i chwilę pogadać :)
Przy okazji dziękuję Ci za chęć pomocy rano w bazie maratonu w związku z moimi nocnymi sensacjami żołądkowymi.
Miło było Cię spotkać i chwilę pogadać :)
vuki | 04:30 środa, 5 lipca 2017 | linkuj
Troche miales pechna z kapciami, warunki pogodowe i niestety sie nie udalo. Ale Ci co tak dlugo walczyli sa godni podziwu bo tyle godzin w tych warunkach jechac, masakra. Pozdrawiam.
grigor86 | 20:38 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Takim dystansem na rowerze pochwalić się mogą nieliczni. Sam marzę o zrobieniu 4 setek.
michuss | 20:10 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Gratulacje, nie wiem czy dla Ciebie nie największe ze wszystkich za te niesamowite "przeboje", które niejednego zdemotywowały by wcześniej, np. ta guma zaraz po spanku w Dowspudzie. Ty jednak parłeś dalej. Skoro jedziesz tam za rok to na pewno się spotkamy :)
Trollking | 18:12 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Ja poszedłem jeszcze dalej i czytając dostałem choroby morskiej, co jest o tyle problematyczne, że siedzę w pracy :)
Jurek, raz jeszcze gratki za to, co dokonałeś. Osobiście na taki dystans bym się zdecydował, ale z lufą przy skroni. A i wtedy nawet nie wiem czy aby na pewno :)
Mądra decyzja z tym wycofaniem się. Była na pewno ciężka, ale słuszna.
Jurek, raz jeszcze gratki za to, co dokonałeś. Osobiście na taki dystans bym się zdecydował, ale z lufą przy skroni. A i wtedy nawet nie wiem czy aby na pewno :)
Mądra decyzja z tym wycofaniem się. Była na pewno ciężka, ale słuszna.
lipciu71 | 17:01 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Jurek trzeba to potraktować jako: "pierwsze koty za płoty" Jeszcze raz gratulacje. Mam nadzieję, że uda nam się to obgadać kiedyś przy piwku.
Osobiście mnie by taki dystans chyba zabił :) Już od samego czytania mnie wszystko boli, jestem mokry i prawie rzygam. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Jeszcze raz BRAWO za odwagę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Osobiście mnie by taki dystans chyba zabił :) Już od samego czytania mnie wszystko boli, jestem mokry i prawie rzygam. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Jeszcze raz BRAWO za odwagę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bitels | 13:47 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Przyjmij też ode mnie gratulacje. Wymądrzać się nie będę bo cienki Bolek ze mnie.
Zdrowie ważniejsze od kaemów, a za rok poprawisz.
Szacun.
Zdrowie ważniejsze od kaemów, a za rok poprawisz.
Szacun.
JoannaZygmunta | 09:11 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Fajnie i strasznie :) Gratulacje! Dla mnie odlot.
csx | 09:05 wtorek, 4 lipca 2017 | linkuj
Co by nie mówić, było klawo jak cholera!! Do zobaczenia następnym razem:):)
lipciu71 | 21:56 poniedziałek, 3 lipca 2017 | linkuj
Niektóre porażki i tak są zwycięstwem.
Również czekam na opis!
Również czekam na opis!
Trollking | 21:18 poniedziałek, 3 lipca 2017 | linkuj
Czekam na relację!
Chylę czoła, mimo że się nie udało, to się udało wiele! :)
Komentuj
Chylę czoła, mimo że się nie udało, to się udało wiele! :)