Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jurek57 z miasteczka Buk. Mam przejechane 51042.68 kilometrów w tym 5661.92 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.plbr>

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jurek57.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dwieście kilometrów plus

Dystans całkowity:1015.94 km (w terenie 9.00 km; 0.89%)
Czas w ruchu:40:01
Średnia prędkość:25.39 km/h
Maksymalna prędkość:57.00 km/h
Suma podjazdów:3108 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:253.99 km i 10h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
297.70 km 3.00 km teren
10:50 h 27.48 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:22.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1334 m
Kalorie: kcal

Tour de Wisła ... .

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 02.05.2017 | Komentarze 8

Trasa : Buk - Poznań - (PKP Poznań - Gdańsk) - Gdańsk - Tczew - Kwidzyn - Grudziądz -  Wąbrzeźno - Golub-Dobrzyń - Lipno
Pogoda : Amplituda temperaturowa ! Od 1 st. C do blisko 23 !!! Słońca 100%. I wiatru "po pachy" !!! ŚWIETNIE !!!

Plany na tegoroczną majówkę były zgoła inne. Miała być ekstremalna trasa solo ! Przygotowywałem się do niej solidnie.
 Ale był jeden warunek !!! 
Chciałem jechać w znośnych warunkach. Tzn. Nie chciałem zamarzać w nocy !!!  Mamy maj a noce nadal mroźne !!!
Trzeba było sobie więc odpuścić !

Takie majowe eskapady stają się już tradycją. Zeszłoroczną wspominam bardzo przyjemnie. Była w górach ! 
Ale jakby odległa ... . Czas płynie ... . Ludzie się zmieniają ... . Życie ... Szkoda ... .  !?

Jeszcze w okolicach obiadu w niedziele wypadało mi jechać samemu. Ale już przy podwieczorku miałem kompana !  :)
Zmieniłem założenia dostosowawszy się do towarzysza !
Wymiana informacji , niezbędna logistyka i o 2:41 siedzimy razem z Remikiem w pociągu do Gdańska !  :)
Drogę z Buku do Poznania na nocny pociąg ma się rozumieć rowerem !  :)

Podróż mija szybko. Wstaje piękny dzień. Zapowiada się że będzie zajebiście ... !!!  :)

Długi Targ
Long market ...  :)   (zdjęcie rmk)

Gdańsk ... pięknie !
Gdańsk ... pięknie ! © Jurek57

W Gdańsku obowiązkowa marszruta po Długim Targu i Martwa Wisła ze swoimi atrakcjami. Pięknie.. !!!
W okolicach ósmej ruszamy. 
Jest święto , więc ruch samochodów jest wręcz symboliczny. Sprawnie wyjeżdżamy z miasta i kierunek POŁUDNIE !
Nasza trasa , opracowana przez Remika , biegnie wzdłuż Wisły. Wszystkie drogi są asfaltowe. Niektóre trochę połatane ale zawsze po "twardym" !!! :)
Cel na dzisiaj to:  LIPNO koło Włocławka. Mieszka tam moja teściowa i czeka na nas. Jak zwykle z niesamowicie smaczną białą kiełbasą !!! :)
Wielkopolska jest "płaska" ale Żuławy to płaskość do kwadratu ! Mimo to jazda to nie "bułka z masłem". A to za sprawą wschodniego wiatru. Który z godziny na godzinę pokazuje co potrafi ... ! Czas nas nie goni ! Jedziemy tak by się nie zasapać i przy okazji coś zobaczyć.
Atrakcji nie brakuje. 
Widać charakterystyczną zabudowę. Stare szachulcowe domy z podcieniami ... . A na postojach wpada w ucho swoista gwara.

Tczewski stalowy kolos ... !
Tczewski stalowy kolos ... ! © Jurek57

Pierwszy popas w Tczewie.
Wypatruję tczewskich rowerzystów. Na próżno ! Może jeszcze odsypiają ?  :) 
Obowiązkowa wizyta nad Wisłą i Stalowy Most !!!

Potem skok na drugi brzeg rzeki i kierunek Kwidzyn.
Robi się ciepło a nawet gorąco. Jak na tegoroczne warunki + 22 st.C to "obłęd". Jadę na "krótko". 
W letniej pogodzie docieramy pod wielki , monumentalny , przytłaczający swoim ogromem zamek !
Robi wrażenie. Jest w doskonałym stanie. Kwidzyńska "forteca" jest piękna i za razem ponura !
Warto tam zajrzeć !!!
Krótkie leżakowanie i w drogę ! Z pierwszym tego dnia , około zamkowym wymagającym podjazdem !!!  :)))

Kwidzyn. Forteca ... !
Kwidzyn. Forteca ... ! © Jurek57

Krótka wizyta ... !
Krótka wizyta ... ! © Jurek57

Targani wiatrem kierujemy się na Grudziądz. Planujemy tam obiad.
Czekam na niego jak na mannę z nieba ... bo mimo że to wszystko po "plaskim" , energii ubywa ! Jadę na oparach ... !

Hydrozagadka ...  ?
Hydrozagadka ... ? © Jurek57

Wreszcie jest ... . 
Robi na nas wrażenie swoją rozciągłością. 
Remikowi wychodzi że od tablicy do tablicy to przeszło 13 km ?!. 
Ale jest problem by coś sensownego zjeść. W mieście imprezy ! Nad Wiłą tłumy ... ! Zmykamy więc z tam tond ... czym prędzej.
Zjadamy jednak jakieś arabskie żarcie , tankujemy "pod korek" i w drogę.

Radzyń Chełmiński
Radzyń Chełmiński © Jurek57

Wiatr nie odpuszcza. Mamy nawet wrażenie że rośnie w siłę !
Do tej pory było płasko. 
Im bliżej celu robi się pagórkowato. Nie są to karkołomne podjazdy ale takie 300 - 400 metrowe a w pionie 15 - 20. . Robią na nas jednak wrażenie. Spowalniają  !!!
Na dodatek zaczyna mnie boleć "achilles" . Początkowo na niego nie zwracam uwagi ale na jednym z postojów zdejmuję skarpetę i widzę opuchliznę i sporego sińca. 
Robi się problem ! 
Mówię sobie jednak :  że nawet jedną nogą dokręcę do celu !!!  W końcu " per aspera ad astra" ... !!!  :)))

Jak by tego było mało Remik ma problem z kolanem. 
Jego kolano jest "po przejściach" więc zaczyna się robić dramatycznie ... ?

Golub-Dobrzyń ... Remik się wspina !
Golub-Dobrzyń ... Remik się wspina ! © Jurek57

Na osłodę los sprawia nam miłą niespodziankę. W Golubiu-Dobrzyniu funduje nam fantastyczny zjazd . V max 57 km/h !!!

Powoli zapada zmrok ... i zaczyna się orka.
Nadal pagórkowato. Zjazd , podjazd, zjazd, podjazd ... !
Tak na około 150-160 kilometrze , czułem kryzys. Teraz jedzie mi się wyśmienicie. Nawet w duchu żartuję sobie że tak jak wampir , po zmroku "wkraczam do akcji"  :)
Remik , widzę zamula . Ale nie chcę holować go na siłę.
Wolę by jechał swoim tempem. By nie doszło do "katastrofy" !
Robię raczej za "oddech" za jego plecami. By czuł ... że jestem pod rękom ... !

W końcu ostatnie 8-10 km. Mijamy Kikół i wpadamy na krajową 10 . Już mniej podjazdów a więcej zjazdów i gładko jak na stole !
Wreszcie   LIPNO !

F I N I S Z   !!!

Dla mnie to dziś ponad 290 km. 
Były wzloty i zamulanie. Walka z wiatrem i fantastyczne zjazdy. Piękne widoki !!!
Jechałem z kumplem który jest wyrozumiały i tolerancyjny.
Czego chcieć więcej ? 
Było super !!!

pozdrawiam Wszystkich ... !

Ps.
Wielkie dzięki dla mojej (drugiej) "mamy" !!!
Przyjmowani jesteśmy po "królewsku" !!! Czeka nas gorąca kąpiel , jak zawsze niesamowita biała kiełbasa , ciepło i białe pościele ... !
Udała mi się teściowa  ? !!!  :))
Dziękujemy !!!






Dane wyjazdu:
267.20 km 3.00 km teren
10:40 h 25.05 km/h:
Maks. pr.:52.10 km/h
Temperatura:19.3
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1032 m
Kalorie: kcal

Morze ? Być może ... innym razem !

Niedziela, 26 czerwca 2016 · dodano: 26.06.2016 | Komentarze 25

Wczarajszo-dzisiejsza trasa: Buk - Lipnica - Szamotuły - Obrzycko - Czarnków -  Trzcianka - Wałcz - Czaplinek - Szczecinek - (PKP ---> Poznań ) - Poznań - Buk 
Pogoda: Różna . W większości mokro a nawet bardzo mokro !

To się chyba nie mogło udać... !?  :-(
W sobotę w robocie byłem jak zawsze o 3:15. Mam zaledwie kilka punktów do odfajkowania . Zakładam że o 10 fajrant ! Rzeczywistość jednak nie ma nic wspólnego z założeniami. Dwóch ostatnich odbiorców każe  mi na siebie czekać do godz. 11. W międzyczasie okazuje się że jeszcze muszę gdzieś ... pojechać i upragniony fajrant mam na pięć minut przed meczem polaków na euro.  :-(
Teraz wszystko "na wariackich papierach" !
Pakowanie ! Mecz ! odsypianie ... i na koniec ulewa i burza. Zamiast wyjechać między 18-19 ruszam jak jeszcze kropi o 21.
To co leci z góry to pryszcz ... ale na drodze jest mokro , kałuże i po 10 km mam mokre buty , nogi i d..ę !
Mam jednak taką motywację że nawet jakby była gołoledź ... to i tak bym pojechał !  :-)

W Szamotułach jest już ciemno !  Odpalam Remikowe lampki i ... ahoj ... przygodo !
Iluminacja się sprawdza i jest jasno jak "w dzień". Narzucam sobie odpowiednie tępo i jadę. Jedzie się świetnie. Okazuje się że ciepła noc i mokry asfalt to zła kombinacja. Wszystko paruje , nad jezdnią robi się opar mgły. Jest taka wilgotność że nie mogę używać okularów i tych rowerowych i korekcyjnych !  :-( Na dodatek ubranie wchłania wilgoć i wszystko mam mokre. Kapie mi z nosa , brody , kasku. Chlupie mi w butach !
Jak jadę i jestem w ruch to nic szczególnego ale wystarczy zejść z roweru na chwilę i człowiek stygnie i jest problem.
Cisnę i mam to gdzieś . Planuję stanąć na popas we Wałczu i przy okazji się przebrać. 
Organizm jednak domaga się snu i wydaje mi się że przez chwilę na moment zasypiam na rowerze. Mam chyba włączoną opcję "wańka wstańka" bo kilkakrotnie mam takie "zwidy" ale konsekwencji brak. Nie leżę !!!.
Pewnie w takim "błogostanie" gubię drogę i zamiast do Wałcz w Gostomi jadę na Piłę ! Reflektuję się po 5-6 km.
Trzeba się trochę przespać bo może być źle !
Przebieram się w suche ciuchy . Mokre próbuję suszyć. Jest plan by rozpalić ognisko ale w około wszędzie wilgoć ! Wszystko to dzieje się pod autobusową wiatą.

Wstaje dzień,okolice Wałcz
Wstaje dzień,okolice Wałcza © Jurek57

Zaczyna wstawać dzień i jest mi zimno. Albowiem jestem "półnagi" !  :-) Na krótko !
Owijam się w dwie mapy. Wygląda to komicznie ale jakiś efekt jest ! Z półtoragodzinnego leżakowania śpię może 20-30 minut !
Telepie mną więc trzeba stąd wiać ! 
Cofam się w miejsce gdzie "pobłądziłem" i rura ... do Wałcza. Wpadam na stację BP i ... wracam , do cywilizacji i powoli do żywych !
Ciepła herbatka i te sprawy ...  :-) !

Sprzedawca czasu ... ?
Sprzedawca czasu ... ? © Jurek57

W okolicach 5-5:30 ruszam. Dzień zapowiada się ciepły i świeci słońce. Podkręcam tępo i po jakimś czasie znowu chce mi się spać.
Robię pól godzinną przerwę ale usnąć nie mogę. Jadę dalej i w przydrożnej knajpie zamawiam dubeltową kawę i zupę pomidorową.
Zupę udaje mi się skończyć ale przy kawie już głowę mam na stole ... śpię!  Chyba godzinę ?!
Jest znacznie lepiej. Ale pogoda się psuję. Przed Czaplinkiem kropi. Zaś już w mieście pada.
Konsultuję się z pogodynką i wieści są złe. 

Do Kołobrzegu zostało jeszcze może ze sto kilometrów. Jest około jedenastej a padać ma do czternastej !

Trzeba wybierać ... ! 
I Kołobrzeg musi poczekać na lepsze czasy !

Do Szczecinka mam czterdzieści kilka kilometrów i perspektywę pociągu w rodzinne strony !
Ponownie konsultuję się z pogodynką która zmieniła się w informację kolejową :-) i zostaję obsłużony wybornie  :-)) !
Pociąg 13:46 . Poganiany wiatrem i od czasu do czasu "olewany" sowicie melduję się na dworcu w Szczecinku .
Żałuję tylko tej drogi. Jest malownicza, kręta i pagórkowata. Warto tam zajrzeć bo jest tego warta !
Ocieram się tam między innymi o Borne Sulinowo !

Ładna granitowa kostka , taką lubię !  :-) okolice wsi S
Ładna granitowa kostka , taką , jaką lubisz ! :-) okolice wsi Śmiadowo DK-20 © Jurek57

Okolice Bornego Sulinowa
Okolice Bornego Sulinowa © Jurek57

Wsiadam w pociąg i kierunek wielkopolska .

Potem jeszcze trasa Poznań - Buk . Spokojnie i bez szaleństw. Zresztą nie miałem już na nic ochoty poza kąpielą.
Przed dwudziestą jestem w domu !

Szkoda że nie dojechałem do celu . Temat szturmu na "twierdzę" Kołobrzeg trzeba będzie odłożyć. Byle nie na długo ! Matka natura to jednak : franca i umie pokazać kogo na wierzchu ... !  :-)
Są też pozytywy : nauka  !
Takie trasy wymagają kondycji . Sen jest potrzebny . Bo 3 godziny snu na 40 godzinną aktywność , to stanowczo za mało !
Mimo zawirowań ... cieszę się że mogłem pojeździć i to ekstremalnie !  :-)

Żałuję jedynie że nie doszło do odwiedzin wnuka i córki z zięciem . Franek pewnie czekał na dziadka ... :-)
A chłodny browar ... musi poczekać , wypiję go z zięcie przy innej okazji  nie koniecznie nad morzem !  :-)


pozdrawiam Wszystkich ... !











Dane wyjazdu:
201.40 km 0.00 km teren
08:12 h 24.56 km/h:
Maks. pr.:48.80 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:742 m
Kalorie: kcal

woodstock !

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 02.08.2015 | Komentarze 7

Dzisiejsza trasa : Buk - Wąsowo - Nowy Tomyśl - Chrośnica - Zbąszyń Dąbrówka Wlkp. - Rogoziniec - Lutol Suchy - Stary Dwór - Szumiąca - Pniewo - Wysoka - Pieski - Templewo - Grochowo - Trzemeszno Lubuskie - Wędrzyn - Sulęcin - Długoszyn - Drogomin - Ośno Lubuskie - Gronów - Chartów - Słońsk - Kostrzyn n/Odrą - Słońsk

Pogoda : Ciepło ale nie upalnie mimo wysokiej temperatury. (Dużo jazdy w lesie !!!)  Wiatr jakby z SE ? Dużo mi pomagał !

Tradycyjnie , szósty raz kierunek Kostrzyn !

Lubie tam jeździć !
Mimo kurzu , hałasu i jeszcze kilku innych "ale" Woodstock jest niepowtarzalny !
I największy w świecie !
Made in Poland !



Wieża po protestanckiego kościoła w Chociszewie
Wieża po protestanckiego kościoła w Chociszewie © Jurek57

Ruszam około 8 rano.
Jest nawet chłodno. (12-14 st.C) Ale z każdym kilometrem cieplej i przyjemnej.
Trasę znam na pamięć , więc nie ma fotek i zbędnego rozglądania. Pierwszy postój w Zbąszyniu ale tylko by do tankować.
Fotka w Chociszewie i popas na 80 kilometrze przed Szumiącą.
A tam małe zamieszanie.
Postanawiam odpocząć na leśnym parkingu. Wjeżdżam cichutko ... i płoszę niestety parę w miłosnym "uścisku". :-(
Trochę tego żałuję ... .
Zakochani ekspresowo ... wsiadają w auto i znikają.
Cóż , byłem intruzem !



"rudy" wersja "woodstock" :-) © Jurek57
(... z bagażnikiem na sztycy i czeskimi sakwami sportarsenal-a ... "dziewiczy rejs" :-) ! )

Ruszam dalej ! 
Dobrze że droga prowadzi w lesie bo słońce coraz wyżej i na nielicznych odsłoniętych odcinkach  czuje się upał !
Trochę górek. 
Tempo w miarę równe chociaż na podjazdach odczuwam że setka już poza mną. Mijam Wędrzyn i ostatni podjazd przed Sulęcinem.
W nagrodę ponad 2 kilometry z ponad czterema dychami na liczniku dojeżdżam pod sulęcińską fontannę.


Sulęcin. Fontanna !
Sulęcin. Fontanna ! © Jurek57

Kierunek Ośno Lubuskie.
Drogi dobre , ruch znikomy i nawet w większości z górki !
W okolicach 16 melduję się w Ośnie.
Napełniam bidony , krótki odpoczynek i ruszam do Słońska.

Na wylocie , przed kamiennym murem odmachuję na pozdrowienie mijanemu bikerowi.
Okazuje się (potem) że to bratnia dusza z Rzepina , Marek !!!
... świat jest mały ...  :-)

Potem za kilkaset metrów , na podjedzie-wyjeździe z Ośna tele-konferencja z Remikiem.
Jeszcze 10-12 km i ... i jestem w Słońsku !

Regeneracyjna kawa !
Kilka godzin z bliskimi i około 22 ruszam na Woodstock !


W o o d s t o c k  !!!
W o o d s t o c k !!! © Jurek57

A tam ... To co lubię !
Muzyka 
Ludzie  (setki tysięcy)
Atmosfera 


Powrót w okolicach trzeciej nad ranem ... .


 
WARTO BYŁO !!!


pozdrawiam wszystkich !








Dane wyjazdu:
249.64 km 3.00 km teren
10:19 h 24.20 km/h:
Maks. pr.:41.20 km/h
Temperatura:37.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Operatoin "Wrocław" ... ;-)

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 20.07.2014 | Komentarze 22

Przygotowania
Na dzień przed eskapadą tzn. w piątek : 15 h w pracy , ponad 500 km za kółkiem w nieklimatyzowanym aucie ! Wymiana opony o 23:30 ! Spania było 3 h. ... ! ... wariactwo ... ! ?  :-)

Sobota  (19.07.2014) .
Pobudka 3:00. Ogarnięcie siebie i roweru , sprawdzenie drobiazgów , śniadanie , kawa i wyjazd.
Jestem umówiony ze "starsząpanią" w Niepruszewie (transport samochodem do Poznania) o 4:30. Niespełna osiem km robię prawie  bladym świtem.Jest cieplutko i przyjemnie. Mam chwilę czasu , rozmontowuję rower do transportu , Ola podjeżdża , pakujemy manatki i do Poznania.
Parkujemy auto , wypakowujemy "bolidy" i dwie minuty po czasie witamy się z resztą uczestników tripu !
Lider >>> Marzena (Kot) , Ola (starszapani) , Remik i Ja :-)

Ruszamy !!!
Trasa opracowana przez Marzenę to w skrócie : Poznań - Mosina - Śrem - Dolsk - Gostyń - Krobia - Miejska Górka - Żmigród - Trzebnica - Wrocław.

Męska część ekipy
Męska część ekipy    (foto: Kot)

Tempo , jak dla mnie zacne ! Prowadzi Marzena !
Rano jest przyjemnie chłodno , kilometry szybko ubywają i właściwie nie wiadomo kiedy na liczniku pojawia się pierwsza pięćdziesiątka.
Atmosfera jest super żarty , rozmowy , fotki ... :-)

W komplecie !
W komplecie !   (foto: Kot)

Ale im dalej w las ... temperatura daje znać o sobie . Robi się gorąco a nawet upalnie. Musimy więcej pić i jeść . Więcej przystanków pod wiejskimi sklepami aby uzupełnić bidony.
Kiedy mija pierwsza setka czuję lekki kryzys ! Opiłem się tak że jest mi nie dobrze. Słońce , ani jednej chmurki na termometrze u Marzeny 37 st.C. Mam jak mi się wydaje problemy z koncentracją . "Koło" mi ucieka i wydaje mi się że ciągle muszę kogoś gonić.
Nie czuję zmęczenia fizycznego ale znużenie i psychicznie jest kiepsko. :-)
Robimy dłuższą posiadówkę i ożywam.
Jedziemy dalej , udaje mi się nawet dawać zmiany. Jest dobrze ale na krótko. Następny odpoczynek i tak dalej.
Dojeżdżamy do Żmigrodu.
Popas na stacji benzynowej żarty , poważne rozmowy o życiu , wygłupy ... !   Atmosfera super !!!    :-)))

Jedzie się ... !
Jedzie się ... !    (foto: Kot)

Kierujemy się na Trzebnicę !!!
Zaczynają się podjazdy i jest coraz ciężej . Na dodatek rower szwankuje i pod pobliskim sklepem potrzeba usunięcia awarii. Z pomocą kolektywu skracam łańcuch i jest wyraźna poprawa.
Przy okazji mamy "popis" miejscowego "pisarza" chyba Heńka który został oczarowany przez nasze koleżanki do tego stopnia że postanawia coś nam "pokazać" ... :-)

Nadal jest piekielnie gorąco !!! Ledwo ciągnę i jest mi wszystko jedno ... !
Następnym razem na takich ekspedycjach nie tylko trzeba jeść i pić itp ale również się dobrze wyspać przed !!! Jestem praktycznie 24 h na nogach z 3 h snu. I to chyba mnie dołuje !

Było gorąco , zwłaszcza !
Było gorąco , zwłaszcza !    (foto: Kot)

W Trzebnicy chcę kończyć jazdę i teleportować się do Wrocławia. Mówię o tym kolegą ... !
Dziewczyny wspomagają mnie fizycznie i duchowo.
Marzena , przeprowadza ze mną rozmowę motywująco - wychowawczą  ... i jadę dalej   :-)  ! Dzięki Marzenka !
Biorę jeszcze prysznic w parkowej fontannie.


Urodziwsza część teamu !!!   :-)
Urodziwsza część teamu !!! :-)    (foto: Kot)

Odżywam !
Marzena nie spuszcza ze mnie oka.
Jedzie ze mną i mnie motywuję.O dziwo siły wracają i jest coraz lepiej.
Kilka podjazdów , dla mnie kosmicznych , wchodzą ... nie taki diabeł straszny !!!
Zjazdy są rewelacyjne !!!

... zawsze jest potem z góry !  :-)
... zawsze jest potem z góry ! :-)   (foto: Kot)

Docieramy do Wrocławia !!!
Wspólna fotka pod tablicą !!! 204 km !!!

... :-)  !!!
... :-) !!!   (foto: starszapani)

Potem już ulicami na wrocławską starówkę i upragnione zimne piwo !!!   :-)
Siadamy , sączymy złoty napój , żartujemy itp.
Jestem zadowolony i wdzięczny Marzenie i Oli i Remikowi że mnie wspomagali i motywowali. Że stworzyliśmy fajny kolektyw i zgraną paczkę !  :-)

DZIĘKUJĘ !!!

Robi się późno i czas  wracać do Poznania.
Na dworcu trochę problemów organizacyjnych ze strony PKP ale w końcu jedziemy.
Mamy własny przedział z widokiem na rowery !   :-)

W Poznaniu meldujemy się około 4 rano.
Żegnamy się !  :-(
Wyprowadzam Olę jeszcze na "właściwe tory" i ostatnie moje kilometry .
Robi się jasno i jest pięknie !!! Kawa na stacji benzynowej i w drogę !

Jedzie się świetnie ale im bliżej tym bardziej chce mi się spać ! Zjadam resztki "żelaznej porcji" i jest lepiej .
Przed Otuszem spotykam rowerzystę z którym nawet się ścigam  i go odstawiam ... :-)
Potem za raz łapię gumę .  :-(   Szybka wymiana dętki i około 6:30 jestem w domu !

Wycieczka dla mnie super hiper . Nie obyło się bez problemów . 
Ale dzięki solidarności wszystkich dojechałem  !!!
Na koniec szczere uznanie dla dziewczyn i remika , trasa w takim upale , pod wiatr i na takim dystansie ....
Głębokie ukłony   :-)

pozdrawiam Wszystkich !