Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jurek57 z miasteczka Buk. Mam przejechane 51042.68 kilometrów w tym 5661.92 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.plbr>

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jurek57.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trzysta kilometrów plus

Dystans całkowity:647.05 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:26:26
Średnia prędkość:24.48 km/h
Maksymalna prędkość:49.30 km/h
Suma podjazdów:1584 m
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:323.52 km i 13h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
341.68 km 0.00 km teren
13:26 h 25.44 km/h:
Maks. pr.:49.30 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:546 m
Kalorie: kcal

Jadę ---> lecę ... !

Piątek, 24 marca 2017 · dodano: 24.03.2017 | Komentarze 23

To co poniżej to meldunki z trasy.
Pisałem to po to ,że gdybym np. padł , byłoby gdzie mnie szukać !  :)

Kostrzyn Wlkp. - 55 km    godz.  1 : 04   temp.  +2 st.C
Września - 85 km   godz.  2 : 30     temp. +1,4 st.C
Konin - 138 km   godz. 6 : 00    temp.   -1 st.C
Krośniewice - 210 km   godz. 10 : 15   temp.  +12,3  st.C
Warszawa - 341 km    godz.  19: 30   temp. +7 st.C
Średnia z całej trasy to  25,7 km/h
Przewyższenia  546,7 m
Dojechałem !!!    :)

Tam !  ... tam musi być jakaś cywilizacja !  :)
Tam ! ... tam musi być jakaś cywilizacja ! :) 

Może zacznę od zdjęcia i tytułu, powyżej.
Kiedy je wstawiałem jeszcze w piątek krótko przed wyjazdem nie miałem najmniejszego wyobrażenia że dzisiejsza jazda będzie przypominała w jakimś sensie latanie.
Nigdy jeszcze nie miałem okazji robić takiego dużego dystansu w takim narastającym (chociaż zimnym) pomagającym wietrze.
Dzisiejsza eskapada nie była przypadkowa. Chciałem się sprawdzić czy jestem w stanie, bez uszczerbku na zdrowiu, (głównie psychice) przejechać tak długi dystans. następnie odpocząć kilka godzin. Wstać , wsiąść na rower i ruszyć na podbój następnego o podobnej długości.
Okazało się że chyba mnie jeszcze na to stać.  :)

Był też drugi powód. 
Mianowicie, miałem do spełnienia osobistą misję.
Obiecałem to kiedyś mojemu ojcu. 
Na cmentarzu w Błoniu pod Warszawą został pochowany na początku 2 wojny światowej brat mojego ojca. Ja po nim dziedziczę imię.
Był wtedy nastolatkiem. Ojciec mój był tam chyba ostatni raz na początku lat siedemdziesiątych. Mogiła nie była potem pielęgnowana i w końcu oficjalnie została zniwelowana i przestała istnieć.
Obiecałem ojcu że kiedy będę kiedyś w okolicy zapalę świeczkę na błońskim cmentarzu w intencji jego brata a mojego stryja.
I to był ten drugi powód wyjazdu.

Teraz mniej więcej jak się jechało !
Ruszyłem w piątek przed 23 wieczorem.
Kierunek Poznań.Droga dobra ale nie spodziewałem się że o tej godzinie będzie na niej taki tłok. Kilka razy sprawdzałem czy aby mam tylne, działające światło.  Bojąc się by ktoś mnie nie rozjechał , zaraz na początku. Przejechałem jednak szczęśliwie w "jednym kawałku" i bez dodatkowej dramaturgi. 
Po minięciu Poznania , wskakuję na DK - 92 i od tego momentu prowadzi mnie ona  wytrwale i długo do celu.
Od Kostrzyna do Konina jedzie mi się fatalnie. Wieje mi z boku , lodowato , nieprzyjemnie. Nie mogę "rozwinąć skrzydeł". Szybkość nie przekracza  22 km/h.
Na dodatek chce mi się spać. I to mnie demotywuje. Nie wiem czy zasnąłem na rowerze , czy się zamyśliłem nie pamiętam. Zaliczam glebę na prawym poboczu. Myślę sobie że jeżeli do Konina nie "stanę na nogi" to dalsza jazda nie ma sensu i wracam do domu !!!

Konin - charakterystyczny stalowy most
Konin - charakterystyczny stalowy most © Jurek57

Przed Koninem wstaje piękny dzień. Jest coraz jaśniej ale i zimniej !!!  I to mnie otrzeźwia. Staję na popas na pierwszej stacji benzynowej za Koninem. Dokarmiam się , nastawiam się bojowo i ruszam dalej. Robi się całkowicie jasno i zaczyna mi podwiewać !!!
Od teraz mam (wiatr) praktycznie cały czas z tyłu i jest coraz silniejszy. Popycha mnie. Nastawienie mam coraz bardziej pozytywne i mimo chłodu cisnę i sprawia mi to przyjemność. Utrzymanie szybkości 35 km/h na kilkunasto kilometrowych odcinkach nie sprawia żadnych problemów.
Motywuje mnie to do tego stopnia że postoje są rzadkie a kilometry ubywają szybko.Od czasu do czasu wysyłam tylko meldunki o moim położeniu. W zajeździe o nazwie Basior zjadam gorący rosół , wypijam mocną kawę i to jest chyba ostatni dłuższy popas przed Błoniem.
Ruch na DK-92  jest spory ale droga szeroka i w świetnym stanie z szerokimi poboczami daje psychiczny komfort ... .
Prawdę powiedziawszy nawet lubię kiedy mnie wyprzedza wielki TIR i "zabiera" (popychając) przez kilka sekund do przodu ! Miłe uczucie !  :)
Nie mam nawet czasu na fotki. Bo szybka bezproblemowa jazda sprawia mi wielką frajdę. Nie czuję zmęczenia.

Zduny - kościół
Zduny - kościół © Jurek57

Ale kiedy mijam Łowicz mam problem z łańcuchem. Zapiekły się dwa ogniwa i mam wrażenie że tylna przerzutka skacze po kasecie. Muszę go skrócić. Robię to , zakładam zapasową spinkę i staram się nadrobić stracony czas. 
Kontaktuje się z oczekującym na mnie "przewodnikiem" w Błoniu.Nie chcę go zawieść i dać mu zamarznąć bo jest bardzo zimno.
Od Sochaczewa do Błonia jest dokładnie 23 km i jest to prosta , lekko wznosząca ... . Od tego momentu staję na pedały i idę w "trupa". Mam siłę ale ta prosta mnie wiele kosztuje.
W końcu nawiązujemy kontakt wzrokowy ... i jestem u celu ! (317 km)

Witamy się.
Spełniam swoją rodzinną "misję" !
Potem krótka nasiadówka w McD i ruszamy już wspólnie do Warszawy.
Jest ciemno , odpalamy lampki. I przed 20 jesteśmy na miejscu !!!

Czuję że na dzisiaj mam dosyć. Ten ostatni kilkudziesięcio kilometrowy finisz daje o sobie znać.
Przez następną godzinę przychodzę do siebie. 
Ale jak to w naszym kraju bywa , "gość w dom ... " Zostaję ugoszczony po królewsku.
Osuszamy jeszcze w międzyczasie kilka flaszek ... napojów energetycznych ! :)
Gadamy , śmiejemy się , poznajemy ... i około 2 w nocy kończymy wspólnie sobotni piękny dzień.

Dla mnie ta jazda to wyczyn i duże pozytywne zaskoczenie !  :)
Krótkie podsumowanie co i jak :
   W tym roku zacząłem wcześniej i bardziej poważnie traktować jazdę na rowerze i wyjazdów było więcej oraz jazd na rolkach.
   Razem było ich może 1500 km. To chyba zaprocentowało. Bez takiego "podkładu" pewnie bym wymiękł !
   Na takich trasach oprócz przygotowania kondycyjnego ważne jest dobre nastawienie i trzymanie się planu.
   Warunki atmosferyczne są tutaj pierwszorzędne. W moim przypadku były super !!!
   Jadłem i piłem normalnie.
   Na kilka godzin przed startem dużo makaronu. W różnych postaciach , również zupy. Ser , mięso.
   Jadąc już : 3 bułki z serem , salami , ogórkiem (kiszonym , to po to by nie wypłukać z siebie naturalnych bakterii. U mnie się  to      
   sprawdza !) Litr kawy (z fusami) Litr izotonika. Talerz rosołu !
   Suszone śliwki , rodzynki , brzoskwinie. Dwa batony energetyczne.
    Należy się dobrze wyspać , nawet na zapas !  :)

     pozdrawiam Wszystkich ... !



Dane wyjazdu:
305.37 km 0.00 km teren
13:00 h 23.49 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:40.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1038 m
Kalorie: kcal

B>B Tour !!! :-) Buk > Bałtyk

Sobota, 4 lipca 2015 · dodano: 05.07.2015 | Komentarze 20

Dzisiejsza trasa: Buk - Przecław - Szamotuły - Obrzycko - Klempicz - Lubasz - Czarnków - Trzcianka - Niekursko - Gostomia - Wałcz - Machlin - Czaplinek - Stare Drawsko - Połczyn Zdrój - Rąbino - Biała Góra - Rzyszczewo - Białogard - Karlino - Gościno - Bogucino - Kołobrzeg - Sianożęty 

Pogoda : Wymarzona !!! W nocy miły chłodek w dzień upalnie . Wiatr pomagał !

Z reguły nie planuje wycieczek z dużym wyprzedzeniem ... ale TA , nad morze to moja "obsesja" :-) .
Przygotowywałem się do niej od dwóch lat. A raczej przygotowywałem odpowiedni rower !!!
Zakładałem że na taką eskapadę nie mogę jechać na niczym innym jak tylko na szosówce. I to nie byle jakiej : ... na "rudym" !
Nie darowałbym sobie gdyby z jakiegoś (mojego) niedopatrzenia rower zaniemógł ... .

Robiłem w życiu osobiście różne dziwne rzeczy ale nad morze trzeba w towarzystwie !!!
I tak , pojechałem tam w najlepszym towarzystwie. Wiedziałem że mogę na nich liczyć !

Ruszyliśmy około 23 w piątek.
Ola (starszapani) , Remik (rmk) i ja.

Jest noc , pogodnie , jest pełnia, wieje lekki (pomagający) wiatr i jest ciepło. Lepszej pogody nie można sobie wymyślić.
Drogi prawie puste a jeśli się pojawi jakiś samochód to omija nas szeroko ! W nocy większą część trasy pokonujemy jadąc obok siebie .
Rozmawiamy , żartujemy . Tylko nie raz , tak jak w Czarnkowie na zjeździe zamieniamy się w "rasowych" zjazdowców ... !  :-)
Są też postoje np. na kawę .

Wstaje dzień
Wstaje dzień © Jurek57

Moi towarzysze ... !
Moi towarzysze ... ! © Jurek57

Noc mija szybko i w  okolicach Wałcza  jest zupełnie jasno.
Od tej miejscowości to dla mnie dziewicza , rowerowa kraina. Jechałem tędy wielokrotnie samochodem ... ale na rowerze nigdy.
Naprawdę , świat z wysokości siodełka jest zupełnie inny. Lepszy i ładniejszy . Np. droga stu zakrętów to nie tylko piękno w swej najczystszej postaci ale także wyzwanie dla takich jak ja : kolarzy amatorów !!!
Wspinałem się , zjeżdżałem , uciekałem kompanom albo ich goniłem !!! Wszystko na wyciągnięcie ręki ... a właściwie na depnięcie w pedał :-)

Rower w rozmiarze XXXL   :-)
Rower w rozmiarze XXXL :-) © Jurek57

Odwiedziliśmy też wiele  ślicznych miejscowości i miejsc. Np. Czaplinek , Połczyn Zdrój Karlino i wiele wiele innych .

Tak tam jest ... droga 100 zakrętów
Tak tam jest ... droga 100 zakrętów © Jurek57

Remik na podjeździe
Remik na podjeździe © Jurek57

Starsza...  ?
Starsza... ? © Jurek57

Ktoś mógłby powiedzieć że trzynaście godzin na rowerze to za wiele. Ale działo się tyle ciekawych rzeczy i zdarzeń że nie można powiedzieć że było nudno.

Starczyło czasu nawet na kąpiel w rzece !  :-)

Obawiałem się też że te trzysta może mnie "zabić". Miałem już takie dłuższe wycieczki kiedy brakowało oddechu i "zgon" wisiał  w powietrzu.
Ale dzisiaj było świetnie.
Tylko na samym finiszu na kilka kilometrów przed Kołobrzegiem , może z nerwów , może z roztargnienia , zjadłem jakiś "zatruty owoc"
I prawie przypłaciłbym to torsjami.

W końcu jest Kołobrzeg 300 ... 305 km  Morze i mój rekord.
Byłem tak przejęty że będąc na plaży  zapomniałem się wykąpać.

Dałem radę !!!   :-)
Dałem radę !!! :-) © Jurek57

Dla mnie jest to jak sem. Spełnienie marzeń i wygranie ze słabościami. Bo one też były ! Trzysta kilometrów to długa trasa i starczy jej na wszystkie humory ...  :-)

Cdn ... !
Cdn ... ! © Jurek57

Mogłem tego dokonać dlatego że tworzyliśmy zgrany zespół. Każdy z nas ma własne zdanie którego zażarcie broni.
Ale tak powinno być bo to daje pole dla tolerancji wobec innych 
Wielkie dzięki i ukłony ... Ola , Remik  Bez Was pewnie by się nie udało !!! 
To zaszczyt z WAMI jechać !!!


pozdrawiam Wszystkich ... !