Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jurek57 z miasteczka Buk. Mam przejechane 51042.68 kilometrów w tym 5661.92 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.18 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Sezon 2023

button stats bikestats.pl

Sezon 2022

button stats bikestats.pl

Sezon 2021

button stats bikestats.pl

Sezon 2020

button stats bikestats.plbr>

Sezon 2019

button stats bikestats.pl

Sezon 2018

button stats bikestats.pl

Sezon 2017

button stats bikestats.pl

Sezon 2016

button stats bikestats.pl

Sezon 2015

button stats bikestats.pl

Sezon 2014

button stats bikestats.pl

Sezon 2013

button stats bikestats.pl

Sezon 2012

button stats bikestats.pl

Sezon 2011

button stats bikestats.pl

Sezon 2010

button stats bikestats.pl

Sezon 2009

button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jurek57.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2020

Dystans całkowity:359.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:14:25
Średnia prędkość:24.90 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Suma podjazdów:1599 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:119.67 km i 4h 48m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
115.30 km 0.00 km teren
04:48 h 24.02 km/h:
Maks. pr.:49.90 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:586 m
Kalorie: kcal

Prusim , ponownie ...

Niedziela, 26 lipca 2020 · dodano: 26.07.2020 | Komentarze 0

Trasa: Praktycznie taka sama jak poprzednie do prusimskie jazdy. Modyfikacja (przez Jakubowo) wymuszona ze względu na lokalnie zawirowania pogodowe. Około południa nad Pniewach wisiała burza. A co za tym idzie zaczęło huraganowo wiać ! Więc skok w "krzaki".

Pogoda: Od upalnej po przyjemny chłodek. Od deszczowych chmur po czyste niebo. Od przyjemnego zefirka po wietrzną nawałnicę.

Czasu na rower mam "co kot napłakał'. A sprawcą niedoborów ... jest kanikuła ... . Urlopy przetrzebiły załogę na tyle że jazd , tych ciężarówkowych przybyło dosyć znacząco. Były dni że z kabiny samochodu wychodziłem rzadko a przeloty dzienna ocierały się o 800 - 900 km.
Jest jednak światełko w tunelu i widać poprawę. Robi się normalniej.
No i najprawdopodobniej od 15 sierpnia znikam dla pryncypała na co najmniej 10 dni.

A co do dzisiejszej jazdy.
Nie ma co narzekać. Mimo zawirowań i wiszącej w powietrzu burzy jazda przyjemna. Nie spadła na mnie mimo to żadna kropla !
Część asfatòw w SPK jest nowa. Część połatana. Są też "nerwowe" odcinki. Ale nie od razu ... !
Na drogach spokoj. Za to na polach ruch jak na Marszałkowskiej. Nowoczesne wielkie kombajny koszą równo i wydajnie.
Pewnie jak pojadę tam za tydzień będzie po żniwach.
Ale SPK jest wyjątkowy. I wizyta tam  o każdej porze roku jest przeżyciem.

No i najważniejsze. 
Mam tam do kogo jechać. Franek jest w "najlepszej formie"  więc "przyciąganie" jest spore !

pozdrawiam Wszystkich ... !




Dane wyjazdu:
118.90 km 0.00 km teren
04:45 h 25.03 km/h:
Maks. pr.:47.20 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:631 m
Kalorie: kcal

Prusim - miło i przyjemnie !

Niedziela, 12 lipca 2020 · dodano: 12.07.2020 | Komentarze 1

Trasa : Buk - Duszniki - Pniewy - Białokosz - Łężeczki -  (punkt widokowy na jezioro Chrzypsko) - Łężce - Lutomek - Upartowo - Kurnatowice - Prusim ! Powrót po swoich śladach.

Pogoda :  ROWEROWA !!! 20 st..C. Wiatr z NW. Niejednokrotnie porywisty ! Dużo chmur. 

Kolejny raz na podbuj Prusimia. :-)
Cel ? 
Pogadać z wnukiem ! I nie tylko.

Ruszam z minimalnym poślizgiem ! Przyczyna ? Elekcja !  :-)
Mimo czołowego wiatru jedzie się znośnie. Może dlatego że nie staram się żyłować. I za wszelką cenę utrzymać tempo.
Kręcę spokojnie ... dla przyjemności !
Tak jest do Pniew. 
Kiedy zaczynają się 'zmarszczki" (ponosi mnie !) zresztą zawsze tak jest !
Sierakowski Park Krajobrazowy ma to do siebie że dla nas nizinnych górali zaraz podnosi tempo (nie szybkość) ale ciśnienie i  wydzielanie adrenaliny. Oraz pozytywów ... !
Górki nie są niebotyczne ale warto się raz powspinać by zaraz się z nich puścić w dół.  Ich wielość potrafi w takim jak ja amatorze wywołać coś na podobieństwo euforii.
Jeśli komuś przyjdzie zawitać w tamte strony to napewno mnie zrozumie !

Po ponad dwóch godzinach jestem na miejscu.
Trafiam na zimne piwo i grillowy obiad.
Potem obowiązkowe "zajęcia" z Franiem i "okolicznościowe" dyskusje.

Pora wracać.
Wracam po swoich śladach. Ale wiatr mam w plecy. Szybkość wzrasta radykalnie. Trzy dychy z kawałkiem po płaskim to norma.
Wprawdzie podjazdy spowalniają ale zaraz jest w dół. I tak do Pniew. Świetnie !!!
Potem już jest płasko jak na stole i nudno. Ale z wiatrem nadal świetnie !

Około ósmej ląduję pod domem.

Świetna wycieczka i cel. Pobyt i powrót !

Jak to okoliczności przyrody , widoki , wiatr , podjazdy , zjazdy , odpowiednia temperaturą , spokój i naturalność tego miejsca oraz odpowiednie towarzystwo (również moje) :-) i bliskich ,  potrafią podnieś do odpowiedniego poziomu zadowolenie ze zwykłej rowerowej wycieczki !

pozdrawiam ... Wszystkich !






Dane wyjazdu:
124.80 km 0.00 km teren
04:52 h 25.64 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:382 m
Kalorie: kcal

Głogów ... (za trzecim razem) ! :-)

Niedziela, 5 lipca 2020 · dodano: 05.07.2020 | Komentarze 5

Jako się rzekło ... dzisiaj padło na Głogów. 
Chociaż wcześniej podchodziłem do tej miejscowości a raczej do tej trasy trzy razy. Wszystko przez trudności obiektywne. A to brak dogodnego dojazdu PKP a to brak sprzyjających warunków atmosferycznych.
Dzisiaj jedno i drugie chyba przypasowało !

Pogoda : Dużo chmur. Wiatr w większości boczny i porywisty. Im później sprzyjający. Ciepło. Temperatura znośna chociaż momentami nawet upalnie.

Trasa : ( Buk - Zbąszynek - Zielona Góra - Głogów) (PKP-Bus-PKP) Skąplikowanie ale punktualnie !
Głogów -  Grodziec  Mały - Sobczyce - Moszowice - Krzepietów - Stare Strącze - Jutrzenka - Sława - Wróblów - Śmieszkowio - Spokojna - Łupice - Kaszczor - Mochy - Solec - Wroniawy - Gościeszyn - Rakoniewice - Ruchocice - Grodzisk Wielkopolski - Opalenica - Buk

Pierwsza moja oficjalna wizyta w Głogowie. Taka "organoleptyczna". :-)  Bo wcześniej owszem ... ale przejeżdżałem tylko. Na początek odwiedziny w placówce zbiorowego żywienia ... pokrzepiawszy się ruszam !  Szkoda tylko że jest już grubo po południu. 
Nie idę więc w miasto bo czas nagli. Ale różowego mostu nie można pominąć !  Forsuję nim Odrę (wysoki stan) i już szybko w trasę.
Bardzo duży ruch. Na kiepskich drogach z (ciągłymi liniami) zakazami wyprzedzania to jednak problem. Bo auta się grupują i jest nerwowo. Trzeba uważać !!!
Jednak im dalej tym lepiej. Spokojniej .
Raczej się nie rozglądam. Bo zaczynają się lasy i pola. A mijane miejscowości niczym mnie nie przyciągają. Dopiero przed Sławą robi się ciekawiej. I coś się dzieje !

Mijam stojącego na poboczu młodego rowerzystę na góralu . Robię swoje i spokojnie kręce ... ! Po kilku kilometrach jednak słyszę "sapanie" i ciężki oddech za plecami i ... ów mnie wyprzedza !  Robi to jednak tak ... że o mały włos prawie zostaje potrącony przez motocyklistę !
Motocykista (Bogu ducha winny chłop) robi mu tylko "wykład". Chłopak ma szczęście że tylko się na tym kończy. Bo jadąc za nim i obserwując jego "wyczyn"  , cierpnięcie mi skóra.
Potem dociskam ... wyprzedzam go ...  i pozostawim go już tylko z własnymi myślami.  :-)

W Sławie szczyt wakacyjny ! Pełno ...  na chodnikach i ulicach. Pozostaje mi tylko "zatankować" i "uciekać". Robi się też upalnie chociaż to późnie popołudnie.  
Wiatr mną jednak pomiata nadal. Chociaż wcześniej robił to bardziej dosadniej. 
Spotykam też kolarza w moim wieku.  Kilka kilometrów upływa na pogawędkach i bardziej "ostrej" jeździe !  ;-)
Dobrze mi to robi ... !  Bo prawdę powiedziawszy jadąc sam przysypiam !
Rozjeżdżamy się jednak przed Rakoniewicami gdzie staję na "ostatnią wieczerzę". Muszę ! Bo jadę na oparach ... !
Od Rakoniewice praktycznie do Opalenicy to jazda wyłącznie ścieżkami rowerowymi. Większość to nowe asfaltowe ddr-ki a te z kostki , starsze jeszcze raczej dobre.
No i wiatr zaczął pomagać ! 
Obwodnica Opalenicy ... i ostatnie 10 km. 
"Siadam (potem) na  kole" wielkiego New Holland-a , ciągnącego przyczepy że zboczem.  I ostatnie 5 km z zawrotną szybkością 40 km/h dociągam pod dom.

Wpadła następna stówka ... ! 
Ale szło mi ciężko ... . I właściwie nic nie widziałem.
Chociaż jestem raczej "solistą" to brakowało mi dzisiaj wybitnie towarzystwa. 
Sama trasą mało atrakcyjna. Ale to może tylko moja interpretacja.
Chociaż nie żałuję ... !  :-)

pozdrawiam Wszystkich ... !